1. Dlaczego psychoanaliza? – poza tym, że jest jedyną drogą odpowiadającą prawdzie w człowieku i jedynym sposobem, żeby do tej prawdy dojść? No może jeszcze z kilku powodów: – nikt do tej pory nie słuchał Cię tak jak psychoanalityk, nawet Ty sam/a – przestaniesz w końcu mówić na darmo – symptom na który cierpisz, powtórzenia, które jesteś zmuszona/y czynić zwolnią swój uścisk – zmartwienia ustąpią – strach ustąpi – niepokój ustąpi.
  2. Jakimi przypadkami zajmuje się psychoanaliza? – Leczymy wszystko, bo jako jedyni wiemy na czym to polega. Nie dajemy się zwieść czarowi symptomu , który tak namiętnie opisuje klasyfikacja DSM[1]: ADHD, DDD, ZA, depresja, etc. etc. etc. To nie są choroby! To są symptomy! Trzeba rozumieć strukturalne ujęcie podmiotu, żeby dojrzeć rzeczy jakimi są i jak jasnymi są. Choroby są jedynie trzy: nerwica, psychoza i perwersja.
  3. Kiedy powinienem się zgłosić do analityka zamiast do psychoterapeuty czy do psychiatry? – Kiedy chcesz naprawdę wyzdrowieć. Każdy problem z którym przychodzisz do analityka jest emanacją tego co w Twoim podmiocie nieświadomego pozostaje niezaadresowane. Nie mówisz tego nikomu, nie mówisz tego nawet sobie. Jeśli dopuszczasz myśl, że istnieje nieświadome – kieruj się do analityka. Jeśli nie widzisz w sobie braku, uważasz, że kontrolujesz lub, że jest możliwe kontrolować wszystko i nie chcesz nic wiedzieć na temat niewiadomego w Tobie – psychoterapia lub psychiatra. Spójrz również na zakładki „Psychoanaliza” i „…a psychoterapie”
  4. Co to jest psychoanaliza? – to nauka i technika. Poprzez odkrycie nieświadomego przez Freuda, skonceptualizowanie go w teorii, która pozwoliła Lacanowi znaleźć podstawę do rozwinięcia tej koncepcji w podmiot nieświadomego oraz określić jej strukturę powstała nauka i technika niezwykle ścisła i precyzyjna. Nie można niestety tego samego powiedzieć o psychologii, psychoterapii i psychiatrii, które pomijając nieświadome, zajmują się tylko tym co w życiu ludzkim jest złudzeniem. Psychoanaliza zajmuje się tym co w życiu ludzkim jest prawdą.
  5. Co jest moją prawdą? – Freud, a za nim Lacan powtarzali, że każda psychoanaliza konkretnego podmiotu jest odkrywaniem psychoanalizy na nowo. Pozostają zasady techniki, które stosuje psychoanalityk do odkrycia prawdy podmiotu. Nie ma innej drogi do sprawdzenia czy jest to prawda jak umówienie się na pierwszą sesję. Jeśli umówisz się na kolejną, i kolejną, i kolejną… Być może okaże się, że jesteś na właściwej drodze do poznania i zrozumienia swojej prawdy. (‘Ale nie jest w naszej wyłącznej mocy jako praktyków doprowadzić go [analizanta] do punktu gdzie zaczyna się prawdziwa podróż’ w ‘Faza lustra jako formująca funkcję Ja’ w Ecrits, J. Lacan)
  6. Dlaczego teksty Lacana są tak skomplikowane, nieczytelne? Czy nie można mówić o psychoanalizie w sposób przystępny? – Jeśli chcemy, żeby były tym czym są – najważniejszym odkryciem ontologicznym, odkryciem prawdy o człowieku – odpowiedź jest prosta: tak, muszą być takie skomplikowane. Ale słowo wyjaśnienia. ‘Po Lucku’ odpowiedź jest dwojaka – teksty te jako kontynuacja filozofii oddają złożoność i fenomen bytu jako takiego – człowiek, świat, prawda, miłość, płeć, relacje międzyludzkie – to wszystko jest naszą codziennością i to wszystko jest naszą największą tajemnicą – człowiek zbudowany jest na paradoksie już z samego tego faktu. Nikt nie wie co to jest prawda, miłość, człowiek. O psychice ludzkiej i relacjach międzyludzkich pisze się tysiące, bądź nawet dziesiątki tysięcy stron dziennie na całym świecie. I próbuje się robić to w sposób przystępny. Dlatego następnego dnia powstają następne dziesiątki tysięcy stron. To najlepszy dowód, że nie można napisać o człowieku w sposób przystępny. A z bardziej stricte psychoanalitycznego punktu widzenia – pokazuje, że to nie jest łatwe, a więc samym tekstem oddaje hołd kastracji, która tworzy pole pragnienia, tworzy możliwość powstania i istnienia tegoż bytu. Oczywiście można powiedzieć być może, że gdzieniegdzie Lacan przesadza, ale inaczej te teksty straciłyby swój walor skarbu geniuszu jaki jest nam w nich przekazywany. proszę też pamiętać, że większość z tych tekstów to transkrypcje wystąpień ‘na żywo’ – bądź ‘z głowy’ (Seminaria) bądź ‘przygotowane’ (teksty pism np. Ecrits) – jest bardzo niewiele tekstów Lacana, które powstałyby przy biurku. Proszę wyobrazić sobie stopień trudności jaki mieli słuchacze ‘tam i wtedy’ kiedy słyszeli ten przekaz po raz pierwszy! Ale jest nadzieja, której niektórzy w naszym kraju już doświadczają: jak powtarza sławna psychoanalityczka Colette Soler – ‘teksty Lacana są przeciwnością tekstów Freuda – są piekielnie trudne w przejściu i zrozumieniu, ale kiedy już się z tym uporać – pokazują koncepcje bardzo jasne, precyzyjne i – można zaryzykować stwierdzenie – proste. Teksty Freuda odwrotnie – są łatwe w odbiorze, każdy może je czytać, natomiast ich przekaz jest bardzo, bardzo skomplikowany’. Aczkolwiek sam Lacan uważał, że: ‘Poczucie tajemnicy nigdy nie jest nieobecne w myśli Freuda. Jest jej początkiem, środkiem i końcem. Wierzę, że jeśli pozwolimy mu zniknąć, tracimy to co jest istotnego w samej procedurze na której każda analiza musi być ufundowana [posadowiona]. Jeśli tracimy tajemnicę na jeden krótki moment zatracamy się w mirażu nowego typu’ (Seminarium III, Pscyhozy). Dlatego też wielu wydaje się, że rozumieją i praktykują to co powiedział i odkrył Freud, podczas gdy sprowadzają jego psychoanalizę na psychologiczne czy też psychoterapeutyczne manowce. Lacan postanowił uniknąć tej pułapki jaką sam na siebie zastawił Freud – w samej swej mowie ZAKAZAŁ sprowadzenia jej na manowce – uniemożliwił to samą formą przekazu. Zresztą, kiedy się jest dawcą takich odkryć jak rejestr symboliczny, znaczący i dyskursy, staje się to łatwe i oczywiste. Łatwe i oczywiste dla twórcy, ale bardzo trudne dla odbiorców – i tym samym zabezpieczające przed zrozumieniem ‘zbyt szybko’, co było zabójcze dla nauki Freuda i przyczyniło się do jej okropnego spauperyzowania – dziś wszędzie słyszymy nawiązania do Freuda, w których – dla psychoanalityka – jest oczywiste, że autor wypowiedzi nie ma pojęcia co chce powiedzieć, ale używa „Freuda jak korkociągu’[2], żeby podeprzeć swoją nawet najbardziej karkołomną psychologiczną czy psychologizującą tezę. Jeszcze raz – to pułapka którą zastawił na siebie i w nią wpadł Freud. Lacan rozumiał to bardzo dobrze – znalazł sposób, żeby jej uniknąć. Stąd pytanie które sobie zadajecie: czy teksty Lacana muszą być tak trudne? Najpierw sam zainteresowany wyjaśnia nam to explicite w Semianrium III, Psychozy: ‘Nie jestem zdziwiony, że coś z nieporozumienia pozostaje do rozwiania, nawet wśród ludzi, którzy myślą, że za mną nadążają. Nie myślcie, że wyrażam jakieś niezadowolenie. To by znaczyło nie zgadzać się ze sobą , ponieważ uczę was, że nieporozumienie jest samą podstawą dyskursu międzyludzkiego. Ale to nie jedyna przyczyna dla której nie jestem zdziwiony, że mój dyskurs może powodować pewien margines nieporozumienia. To ponieważ dodatkowo, jeśli ma się być zgodnym w praktyce ze swoimi teoriami, jeśli każdy ważny dyskurs ma być osądzany według własnych zasad, powiedziałbym, że rozmyślnie, jeśli nie z całkowitą premedytacją prowadzę ten dyskurs w taki sposób, żeby zaoferować wam możliwość nie do końca zrozumienia. Ten margines umożliwia wam samym powiedzieć, że myślicie, że za mną podążacie, to jest, że pozostajecie w problematycznej pozycji, która zawsze pozostawia drzwi otwarte do postępowego sprostowania. Innymi słowy, jeślibym próbował być bardzo łatwo zrozumiany, tak żebyście byli pewni, że nadążacie, to według moich przesłanek dotyczących dyskursu międzyludzkiego nieporozumienie byłoby nieodwracalne. Przeciwnie, z powodu sposobu w jaki myślę, że powinienem podchodzić do problemów, zawsze macie możliwość, że to co zostało powiedziane jest otwarte na rewizję, w sposób, który jest jeszcze łatwiejszy poprzez fakt, że spadnie na mnie w całości jeśli nie nadążaliście wcześniej – możecie mnie uczynić odpowiedzialnym’. A zakończmy passusem z Seminarium XIV ‘Logika fantazmatu’: ‘Ludzie chcą, żebym mówił proste rzeczy, no cóż, w takim razie będę mówił prosto! Ale Wy już jesteście wystarczająco uformowani do zrozumienia – dzięki moim wysiłkom – żeby wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak [szybka] wprost ścieżka do zrozumienia.’ I jeszcze cytat z Bruce’a Finka, znakomitego analityka amerykańskiego i tłumacza dzieł Lacana na angielski, z książki ‘Reading Seminar XX Lacan’s Major Work on Love, Knowledge, and Feminine Sexuality’, rozdział ‘Knowledge and Jouissance’: ‘W piśmiennictwa Lacana widzimy eksplozję polisemii, dwuznaczności zdań, trójznaczności zdań, różnoznaczności, przywołań, zagadek, żartów, itd. Jego teksty i wykłady wydają się przeznaczone do przedstawienia nam dokładnie sposobu pracy, którego analiza sama w sobie wymaga, przesiewanie przez warstwy znaczeń, odszyfrowywanie tekstu jakby był długą serią lapsusów językowych. Mówi on w pewnym momencie, że jego styl pisarstwa jest specjalnie stworzony do przyczyniania się do szkolenia analityków, ale niewątpliwie idzie też dalej niż to. Jego pisarstwo dotyka nas i, w niektórych przypadkach, nawet nas denerwuje.’
  7. Jak zostać psychoanalitykiem? – To pytanie często pojawia się w moich kontaktach. Najczęstsze nieporozumienie jakie dotyczy tej kwestii – to pogląd, że potrzebne jest wykształcenie. Pewnie przydaje się inteligencja, która pozwala widzieć abstrakcyjność bytu oraz kojarzyć odległe elementy schodzące się w najciekawsze formy w nieświadomym, ale nie ma żadnych wymagań formalnych dotyczących zawodu psychoanalityka (który nota bene w Polsce w sposób formalny nie istnieje). Psychoanaliza w ogóle nie rozpoznaje czegoś takiego jak formalność. Nie ma nic formalnego w psychoanalizie. Ale jest jeden wymóg nieformalny bycia psychoanalitykiem – trzeba odkryć w sobie pragnienie analityczne, trzeba skończyć własną psychoanalizę. Ktoś mi kiedyś na to powiedział: ‘Panie, jaką psychoanalizę, po co mi to? ja znam siebie!’. Nie mogłem się z nim nie zgodzić – on faktycznie zna siebie i tylko siebie, więc nie będzie miał pojęcia o tym co dzieje się z innym – ten Pan nie będzie nigdy psychoanalitykiem. Dla niego była to kwestia wiedzy. Nie ma nic bardziej błędnego. Oczywiście komuś kto tak mówi, chcąc być złośliwym, można zadać zadanie zinterpretowania najprostszego tekstu Lacana, jak chociażby ‘Faza lustra’, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby zrozumieć, że bez własnego doświadczenia odkrycia czym i kim się jest – nie ma mowy o byciu psychoanalitykiem. Na studiach kształcą psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów – oni nie muszą nic wiedzieć na temat siebie, albo mogą (jak ten Pan) żyć w przekonaniu, że znają siebie, żeby zdobyć taki tytuł i zajmować się innymi. To jest bardzo osobliwe. Lacan nazywa ten fakt meconaissance (nie-rozpoznanie). Cudowna właściwość ego pozwalająca ludziom pozostawać stadem baranów i czuć się z tym dobrze, albo nawet odczuwać z tego powodu dumę. Bardzo osobliwe.
  8. Jak to będzie wyglądało, ja u psychoanalityka??? – tak, to najczęstsza przeszkoda w zrobieniu w końcu czegoś dla siebie w tym życiu. Rozumiemy ją dobrze. Gdyby nie ona nie byłoby psychoanalizy. Sama w sobie świadczy o oporze, który jest efektem wyparcia, a to jest oczywistym przejawem nieświadomego. Wiem, że decyzja pójścia do analityka jest decyzją bardzo trudną, jedną z najtrudniejszych w życiu. Przyszli pacjenci myślą, że to co mają do ukrycia to jest coś strasznego i szczególnego tylko dla nich, że inni są kompletni i nie mają problemów. Gdyby za każdym takim myśleniem nie kryło się cierpienie, to analitycy śmialiby się do rozpuku za każdym razem kiedy to słyszą (czyli od każdego pacjenta). Niestety, śmieszne nie jest ponieważ jest tragiczne dla tych, którzy nie mogą sobie dać z tym rady, zostają tram gdzie są, a nas uczą pokory i dają tak potrzebne w praktyce psychoanalitycznej poczucie braku.


[1] – klasyfikacja chorób psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego

[2] – (trawestacja zdania „Freud używa go [Empedoklesa] jak korkociągu od czasu do czasu’ w Seminarium XX Encore)