Poniżej znajduje się wybór fragmentów tekstów J. Lacana, w których odnosi się on do kwestii związanych z psychologią i psychoterapią.

 

  1. ‘W każdym razie, wydaje się bezdyskusyjnym, że koncepcja psychoanalizy w Stanach Zjednoczonych została zmieniona w kierunku adaptacji jednostki do środowiska społecznego, poszukiwania wzorców zachowań i całego uprzedmiotowienia rozumianego pod pojęciem ‘human relations’. A tubylczy termin ‘human engineering’ mocno wywołuje uprzywilejowaną pozycję wykluczenia w zakresie podmiotu ludzkiego. W rzeczy samej, zaćmienie w psychoanalizie najżywszej formy jej doświadczenia – nieświadomego i seksualności […] – może być przypisane do dystansu jaki jest potrzebny, żeby podtrzymać taką pozycję.’ (‘Funkcja i pole mowy i języka w psychoanalizie’ w Ecrits, J. Lacan)
  2. ‘[…] aby zyskać uznanie mogli tylko podkreślać swoją odmienność, ale ich funkcja zakładała historię w samym swym sednie, ich dyscyplina była tą, która zrekonstruowała most pomiędzy współczesnym człowiekiem a starożytnymi mitami. Kombinacja okoliczności była zbyt silna, a okazja zbyt nęcąca, żeby nie poddali się pokusie porzucenia sedna na rzecz ustanowienia funkcji na odmienności. Miejmy jednak jasność co do natury tej pokusy. Nie chodziło ani o łatwość ani o profity. Jest na pewno łatwiej wymazać pryncypia doktryny niż stygmaty czyjegoś pochodzenia, i bardziej zyskowne podporządkować się funkcji domagania. Ale zredukować funkcję do odmienności w tym wypadku to znaczy poddać się mirażowi, który jest wewnętrzny do samej funkcji, mirażowi który ustanawia funkcję w tej odmienności. To powrócić do zasady reaktywności, która przykrywa dualność pomiędzy tym który cierpi, a tym który leczy opozycją pomiędzy tym który wie, a tym który nie wie. Jak mogli uniknąć uważania tej opozycji za prawdę, kiedy jest ona realna i na tej podstawie, ześliźnięcia się do roli menedżerów dusz w społecznym kontekście, który domaga się takich postaw? Najbardziej korupcjogenną z wygód jest wygoda intelektualna, tak jak najgorszą korupcją jest korupcja najlepszych.’ (‘Rzecz Freudowska’ w Ecrits, J. Lacan)
  3. ‘Jej praktyka w amerykańskiej sferze tak doraźnie zdegenerowana w sposoby osiągania „success” i w tryb domagania się „happiness”, że musi być zauważone, że oznacza to odrzucenie psychoanalizy, odrzucenie które zachodzi u zbyt wielu jej zwolenników z prostej przyczyny, że nigdy nie chcieli wiedzieć niczego o odkryciu Freuda, i że nigdy o nim nic wiedzieć nie będą, nawet w sposób implikowany przez wyparcie: bo to co tu działa jest mechanizmem systematycznego nie-rozpoznania tak dalece jak symuluje on urojenie, nawet w formach grupowych [terapii].’ (‘Rzecz Freudowska’ w Ecrits, J. Lacan)
  4. ‘Analiza oporów została zaprojektowana precyzyjnie do tego, żeby wzmacniać obiektywizującą pozycję podmiotu, do tego stopnia, w rzeczy samej, że ta dyrektywa obecnie przenika zasady, które mają być aplikowane w prowadzeniu standardowego leczenia. Będąc dalekim od przymusu utrzymywania podmiotu w stanie samoobserwacji trzeba wiedzieć, iż przez zaproszenie go do przyjęcia takiej pozycji, wchodzi się w kółko nieporozumienia, którego nic w leczeniu, ani nawet w literaturze analitycznej nie będzie w stanie rozbić. Każda interwencja idąca w tym kierunku może być usprawiedliwiona przez cel dialektyczny – mianowicie, żeby zademonstrować, że równa się impasowi.                Ale pójdę jeszcze dalej i powiem, że nie możecie jednocześnie przeprowadzać tej obiektywizacji podmiotu i mówić do niego tak jak powinniście. I to z przyczyny, a nie po prostu dlatego, że nie możecie, jak mówi angielskie przysłowie, mieć ciastka i go zjeść jednocześnie – że nie można przyjąć dwóch różnych podejść do tych samych obiektów, których konsekwencje się wzajemnie wykluczają. Ale dla głębszej przyczyny, która wyraża się powiedzeniem „nie można służyć dwóm panom”, to jest dostosować swojego bycia do dwóch działań, które prowadzą w odwrotnych kierunkach.                 Ponieważ obiektywizacja w podejściu psychologicznym podlega, w swej istocie, prawu nie-rozpoznania, które rządzi podmiotem nie tylko jako obserwowanym, ale również jako obserwatorem. Innymi słowy, to nie o nim musisz do niego mówić, bo on to może zrobić całkiem dobrze sam, a robiąc to, on nawet nie do ciebie mówi. Podczas gdy to do niego musisz mówić, to dosłownie o rzeczy innej – to jest o rzeczy innej niż jest w grze, kiedy on mówi o sobie – co jest tą rzeczą, która do ciebie mówi. Czegokolwiek by nie powiedział, ta rzecz pozostanie dla niego na zawsze niedostępna jeśli, będąc mową skierowaną do ciebie, nie może wydobyć swojej odpowiedzi w tobie, i jeśli, usłyszawszy swoją wiadomość w odwróconej formie, nie możesz, zwracając mu ją, dać mu dwojakiej satysfakcji rozpoznania jej i spowodowania że rozpozna swoją prawdę.  (w ‘Recz Freudowska albo znaczenie powrotu do Freuda w psychoanalizie’ w Ecrits, J. Lacan)
  5. ‘Pozwólcie, że postawię moje pytanie ponownie, żebyśmy mogli zachwycić się faktem, że nikt nie marzy już więcej o odpowiedzi najprostszym słowem „nieświadomość”, ponieważ to słowo nie stawiało żadnych kwestii przed nikim od długiego czasu. Nie stawiało kwestii ponieważ ludzie dążyli do zapewnienia, że jego użycie w pracach Freuda występuje tylko zatopione pośród homonimicznych koncepcji, którym nic nie jest winne, nawet jeśli one je poprzedzały.                Te koncepcje, dalekie od nakładania się na siebie, mają jedną wspólną cechę: ustanawiają dualizm w funkcjach psychicznych, w którym nieświadome jest przeciwieństwem świadomego jak instynktowne intelektualnego, automatyczne kontrolowanego, intuicyjne  dyskursywnego, emocjonalne racjonalnego i podstawowe złożonego. Takie koncepcje tworzone przez psychologów były niemniej jednak stosunkowo nieprzenikalne dla akcentów naturalnej harmonii, którą romantyczne pojęcie duszy promowało w zakresie tych samych kwestii; ponieważ oni zachowywali w tle obraz poziomów, które, sytuując ich obiekt [badań] na niższym, brali za wciśnięty tam, a nawet zawarty w wyższej instancji, i która w każdym razie narzucała jego efektom – jeśli miały być zaakceptowane na poziomie tejże instancji – filtrowanie w którym to co traciły na energii zyskiwały w ‘”syntezie” (w ‘Psychoanaliza i jej nauczanie’, Ecrits, J. Lacan)